Jan Baransk

 

Urodziłem się w Krakowie, w 90 roku.
Wychował mnie wiatr zmian lat dziewięćdziesiątych i dwutysięcznych. Ale raczej
wiatr zmian ideowych, a nie tych materialnych. Dużo czytałem, jeździłem w góry
i lasy, grałem w piłkę i paliłem fajki za rogiem. Wyrosłem z klimatu mieszkania
z fortepianem
, ale zszedłem na manowce na jakiś czas.
Przez chwilę studiowałem polonistykę, ale na tamtym etapie nie było to realne.
Potem studiowałem antropologię kulturową i skończyłem. Prace dyplomowe pisałem
o nowoplemienności bike polo i genius loci knajpy, w której pracowałem.
W międzyczasie i chwilę potem pracowałem w knajpach, krakowskich,
old-schoolowych.
Pracuję w urzędzie miejskim krakowskim, w promocji (teraz się to nazywa
„komunikacja społeczna”). Lubię organizować i koordynować.

Piszę wiersze, teksty kuratorskie, artykuły różne – lifestylowe,
popularnonaukowe, opowiadania, recenzje. Wiele z nich opublikowałem w różnych
miejscach.

Napisałem i wydałem książkę. „Powrót” to opowieść postapokaliptyczna,
wydana własnym sumptem.

Dużo czytam.
Lubię filozofię, a szczególnie filozofię codzienności.
Kocham piłkę nożną, to sport nad sporty. Kiedyś to szeroko wytłumaczę. Gram w
nią, dużo. W moim post-apo jest o niej trochę.
Kocham rower, ale nie jako sport, a środek transportu. W moim post-apo jest
dużo o rowerach.

Bardzo dużo słucham muzyki, bardzo różnej. Chodzę na koncerty, różne.
Umiem grać na fortepianie i gitarze. Grywam mało. Ale umiem.
Myślę o sztuce dużo, zwłaszcza o jej istocie ale i o tym, kim jest artysta, i
tym podobne. Na sztuce bywam, w galeriach i muzeach. Nie lubię teatru, prawie
zawsze mnie rozczarowuje.
Nie lubię chodzić do kina, ale filmów oglądam dużo. Seriali mniej.

Interesują mnie sny, psychoanaliza, Jungoza i inne tego rodzaju
mistyczno-naukowe próby zrozumienia duszy ludzkiej. Ona mnie też interesuje
(wierzę w Boga).
Jestem dość odporny na porażki, a także na żałobę.
Żywotnie interesują mnie poltergeisty, rytuały i inne moce niewyjaśnialne. Tak
trochę z punktu widzenia postmoderny, a trochę new age. Zodiak też,
lubię i cenię, nie należy go ignorować.

Znakomicie skaczę przez wysokie bramy i płoty, naprawdę świetnie mi to
wychodzi. Umiem też dość dobrze rzucać toporkami.
Lubię podróże, ale nie mam na ich punkcie korby. Chyba nigdy nie wyemigruję z
Krakowa.

Mieszkam w Hucie od paru lat. Jaka jest, każdy widzi, ale nie tylko, bo jest
też świetna pod wieloma względami.

„Na pewno nie jestem kulą, która się zamknęła. A tak naprawdę jestem ciągłym
biegiem”, cytując klasyka. Dlatego Barański bez i.